26.9.11

Cytrynowa mini babeczka kapielowa (z suszonymi platkami nagietka)

W sam raz na nieskomplikowana, odswiezajaca kapiel.
Cytrynowa z suszonymi platkami nagietka. Mala porcyjka na szybka kapiel, mozesz wrzucic jedna babeczke, mozesz wrzucic dwie. Bedzie bardziej cytrynowo!
Pssss psssss psssss slyszysz ten dzwiek musowania?
Dodatek pelnotlustego mleka pozytywnie wplynie na skore: wygladzi, uelastyczni i ja zmiekczy.
Maslo kakaowe otoczy cale cialo, efekt nakremowania jest gwarantowany, czyli czas zainwestowany w szybka kapiel zwroci sie, bo w koncu czynnosc dokladnego kremowania ciala tez troche trwa :)








Mika
Relax Take It Easy

 

 Pomysl i realizacja sesji zdjeciowej SoapBakery

Przeslanie do narodu ;-)))



a
 
Alicia Keys
New York

24.9.11

Baby czekaja...(mam nadzieje, ze jestes teraz szczesliwa :-))

Baby....ok, babeczki czekaja (cierpliwie) na dekoracje. A ja czekam na moment, w ktorym ich dekorowanie bedzie przyjemnoscia i relaksem. Bo jak wiemy, jaka energie i intencje mamy podczas tego co robimy, taka zostanie przekazana dalej :-) Dlatego tak wazne dla mnie jest zajmowac sie mydelkami wtedy, kiedy mam ochote, sile i przyjemnosc z tworzenia.
Energia zatacza kolo i lubie myslec, ze do mnie wraca :-)

Wczoraj, czyli 23 wrzesnia miala miejsce tzw. rownonoc (jesienna), czyli zrownanie dnia z nocą. To nazwa nadawana dwom szczegolnym dniom w roku, kiedy dzien i noc wszedzie na swiecie maja taka sama długosc. Jeden taki dzien wypada wiosna 21 marca, a drugi jesienia, wlasnie 23 wrzesnia. W tych dniach w poludnie, w miejscach polozonych na rowniku Slonce swieci prostopadle do powierzchni Ziemi.

W ten szczegolny wieczor zegnalam wraz z gronem znajomych, blska mi osobe, ktora zdecydowala sie zaczac jeszcze raz wszystko od nowa i wybywa w swiat :-)
Impreze-niespodzianke przygotowywalismy od kilku tygodni, tak dobrze bylo uczestniczyc w Swiecie Pozegnalnym, wymieszanym smiechem i lzami...

Na szczescie sa telefony, komputery i samoloty :-) Wiec dzisiejsze pozegnania sa do przelkniecia, majac swiadomosc czestego kontaktu "elektronicznego".

Jak radzili sobie ludzie w czasach, gdy nie bylo takich mozliwosci??






Skunk Anasie
Hedonism



Pomysl i realizacja sesji fotograficznej: Malgosia S. & SoapBakery

10.9.11

Piankowe Mydlane Marshmallows (to musial byc aniol...;-)

Najprzyjemniejsza wpadka mydlarska, jaka przytrafila mi sie do tej pory ;-)) 

Zdarzyla sie podczas wykonywania mydla specjalna technika, tzw. ubijania. Chcialam uzyskac efekt kremu/ubitej smietany i udekorowac nim Malinowa Lemoniade (odsylam do notki o tym mydle). Zadzwonil telefon, oczywiscie zagadalam sie, oczywiscie myslac, ze mam (oczywiscie) wszystko pod kontrola :)))
Gdy odlozylam sluchawke, zauwazylam niepokojace oznaki szybkiego twardnienia mojego kremu. "Kolego Kremie", mowie, "nie tak szybko, a co z dekorowaniem"? "Mam dosyc tego ubijania, podczas gdy Ty gadasz i gadasz! Zwijam sie, bye"!! Wznioslam oczy do niebios: prosze, tylko nie to! Tyle skladnikow zmarnowanych, drogocennych...Tyle pracy! Ta technika wymaga specjalnego przygotowania skladnikow, dlugiego ubijania. Tylko nie to!

Juz chcialam zaczac wygarniac stwardniala mase celem wyrzucenia do smieci, gdy przyszla mi do glowy taka mysl: a co bys zrobila, gdybys chciala ratowac krem do tortu? No jak to co, dodawac tluszczu z jakiego robie krem po odrobinie i laczyc z problematycznym kremem, liczac na to, ze masa z tluszczem utworzy gladka konsystencje....
Co stoi na przeszkodzie, zebys sprobowala tego samego z kremem mydlanym? Wlasciwie nic, moge sprobowac, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak pomyslalam, tak zrobilam, przez dlugi czas powatpiewajac, ze ta cala "akcja ratownicza" ma sens. W koncu mydlo, to nie krem do tortu, choc skladniki nawet podobne....??


Po dluzszym czasie ubijania, podlewajac mase cienka struzka olejem roslinnym, konsystencja zaczela sie rozluzniac, az do uzyskania efektu pianki. Pianka zaczela sie robic puchata, lekko sie rwala, wygladala smakowicie i pachniala malinami. Uhmmmm, pomyslalam, czyzby cos z tego mialo wyjsc??
:-)))
Zaczelam w tej piance dostrzegac cos co przypominalo mi  amerykanskie slodkie pianki, czyli marshmallows. Takie jak na ponizszym zdjeciu :))))

(fot. examiner.com)

Majac juz koncepcje na wykorzystanie pachnacej pianki, polowe porcji zabarwilam kilkoma kroplami rozowego barwnika. Mase zaczelam przekladac do plaskiej formy, lyzka za lyzka, na przemian masa rozowa i biala. Bedac zadowolona z efektu, lekko odurzona malinowym zapachem, sypnelam na wierzch odrobine czerwonego brokatu;-))

Jak szalec, to szalec!


Nastepnego dnia pokroilam pianke na male kawalki i powstalo mydlane Marshmallows! Mydelko jeszcze sobie troche polezakuje. Gdy bedzie gotowe, zapakuje po kilka sztuk do celofanowych torebek.

Mydelko na prezent jak znalazl :-))



I kto mi nie powie, ze to musial byc aniol? :-) 



Pachnace malinami, Piankowe Mydlane Marshmallows!!


"There Must Be An Angel" :))))
Annie Lennox


Pomysl i realizacja sesji fotograficznej: Malgosia S. & SoapBakery