30.10.11

Miodowe do kapieli /jaki piekny dzien!/

Kiedy mozna wyjsc z ciagu? Wtedy, gdy skonczy sie nam towar, nieprawdaz? I tak bylo w moim przypadku, to ostatni wpis o kulach do kapieli. 
Towar sie skonczyl!*
W ciagu ostatniego czasu przerobilam 5 kilogramow masy kulowej i wydaje mi sie ze te ponizej prezentowane, splaszczone w swojej formie kapsuly do kapieli sa godnym finalem akcji Zalando :-)

* Towar mozna znowu zorganizowac, wiec niewykluczone, ze mussujace ustrojstwa jeszcze zagoszcza w mojej mydlarni. Mam nadzieje, ze mydla nie poczuja sie urazone :-) 
Musze powiedziec, ze bardzo, ale to bardzo zatesknilam za robieniem mydla! 

Last but not least :-)
przedstawiam  

pssss pssss pssss
;-)))))))

Miodowe mussujace kapsuly do kapieli

Mialy byc 
sloneczne
pozytywne
 rozgrzewajace.

 Mialy byc 
rustykalne
sympatyczne
nieskomplikowane.

Pachna tak jak mydla miodowe, czyli tak slodkawo jak slawetne mydla od Lusha. 

Przy okazji mydel miodowych jestem winna pewne wyjasnienie. Jak zapowiadalam, mial pojawic sie wpis o testach tego mydla. Niestety nie pojawil sie, gdyz zabraklo mi mydla do sesji fotograficznej! Nie bylo go wiele, raptem 20 kostek, ale mydlo chyba dostalo nozek i sie zdematerializowalo w blyskawicznym tempie. Poprzez moje logistyczne niedopatrzenie zabraklo mi glownego bohatera i dlatego tez wpisu nie bedzie. Przy nastepnej okazji, gdy bede robila miodowe, nadrobie te braki :-)


Tymczasem, przedstawiam, te sympatyczne umilacze kapielowe, jak widac z wtopionym plastrem miodu u gory :-))




















Beautiful Day
U2


 Pomysl i realizacja sesji fotograficznej SoapBakery

26.10.11

New York Time´s donosi...

....ze zglosila sie kolejna namydlona, inspiratorka mussujacej fali, ktora mianowalam matka chrzestna tych cacuszek, a mianowicie......
Agik.

Skarbie, dziekuje Ci, ze znalazlas czas i ochote na napisanie Twoich wrazen na temat moich wytworkow!!

Mydl sie, modl i kochaj!
(przychodzi mi do glowy za slawna ksiazka :-)))))

A to jest link do bloga agik:

23.10.11

Szczypta brokatu na sercu /wszystko jest pelne milosci/

To juz chyba mussujaca lawina?! Zaczynajac projekt pod kryptonimem "Zalando", nie wiedzialam, ze bedzie tak trudno przestac. Doswiadczylam czegos w rodzaju ciagu....Ciagu pomyslow na kolejne wcielenia kul, ciagu babrania sie w pachnacej masie i formowania w porzadane ksztalty, ciagu testowania w wannie pelnej buzujacej wody. 
Pora roku na tego rodzaju "dzialalnosc" sprzyja, coraz szybciej sie sciemnia, robi sie coraz chlodniej i czlowiek po powrocie do domu mysli tylko o kubku goracej herbaty z cytryna, zawiniecie sie w kocyk lub o goracej wieczornej kapieli...
Osobiscie uwazam, ze przejscie z pory letniej na jesienna jest trudniejsze niz z jesiennej na zimowa. Jestesmy odzwyczajeni od zimnych wieczorow, a te ostatnie (przynajmniej pod moja szerokoscia geograficzna) byly juz naprawde niemozliwie nieprzyjemne...

Jest jedna rzecz do poruszenia, ktora lezy mi na sercu i tu licze na wsparcie jakiejs kreatywnej duszy...Nie potrafie znalezc jednego okreslenia na te dotychczasowe kule kapielowe, ktore nie maja ksztaltu kuli, sa sercami, wiekszymi i mniejszymi, babeczkami, tartaletkami........czyli na to cale ustrojstwo.

        ************
Hmm, przeciez nie bede nazywala tych wymuskanych cudeniek, ktore kocham kazde po kolei i z osobna  PRODUKTAMI !!?.....:-))) 
       ************
Moze znajdzie sie chetny do pomocy sprecyzowania trafnej nazwy na to cale COS?

Przejdzmy w koncu do najnowszej bohaterki z mojej kolekcji....
Czyli musssujemy dalej! Dacie rade? ;-)

Tym razem mialo powstac cos bajkowego...Mialo byc kolorowo, pachnaco i mialo byc tak jak u Walta Disney´a, czlowieka, ktory kiedys powiedzial, ze kocha Mickey Mouse bardziej niz jakakolwiek kobiete :-)

 Pojawilo sie w mojej glowie:

Serduszko Indygo ze szczypta migoczacego brokatu
Pachnace kwiatowo, roza i bzem, naprawde uroczo!

Na zdjeciach ponizej widac mieniacy sie brokat, a i nie omieszkalam sfotografowac serce rozpuszczajace sie w wodzie. 
Widzicie ten piekny kolor na jaki barwi sie woda? Niestety zdjecie nie uwidacznia migoczacego brokatu.

Czy Walt Disney bylby ze mnie zadowolony??
 :-)))))

Zapraszam do obejrzenia zdjec i wysluchania Björk w wersji koncertowej, z jej genialnym kawalkiem
All is full of Love



















All is full of Love
Björk


Pomysl i realizacja sesji zdjeciowej SoapBakery

22.10.11

Powiew Islandii w moim domu

Umowilysmy sie z Miauka na miedzynarodowa wymiane naszych prac artystyczno-rzemieslnicznych, wykonywanych po godzinach, hobbystycznie, ku radosci swojej oraz innych zainteresowanych :-))

Czekalam na swoja paczuszke jak dziecko, ktore czeka na przybycie sw. Mikolaja....czyli nie moglam sie doczekac :-)

Miauka podpytywala, co bym chciala, a ja akurat sobie przypomnialam, ze widzialam w jesiennej kolekcji Solara (ta swietna polska marka jest od niedawna w moim miescie, prowadzona przez przesympatyczne polskie malzenstwo. Tak przy okazji, Ci ludzie sa tak profesjonalni i sympatyczni, ze sasiadujace Mexy, Esprity, czy inne St. Olivery moga sie schowac!) takie swietne korale, skladajace sie z metra grubej nici i wielu filcowanych kulek. A ze Miauka filcarka "po godzinach" jest, bo zdaje sie, nie wspomnialam o rodzaju wymiany (to ze mialam wyslac mydlo, jest raczej jasne :-) to zazyczylam sobie wlasnie takie filcowe korale.

Ustalilysmy jeszcze kwestie kolorow i chcialam szare, bo jest to kolor piekny, wdzieczny, do wszystkiego pasuje, jak najbardziej trendowy w tym roku, ale i przez nastepne lata zapewnie. No i chcialam miec szare i juz :-)

Paczuszka przyszla kilka dni temu, gdy wrocilam w godzinach poznowieczornych tego dnia do domu, zastalam czekajaca na mnie paczuszke, ktora najwyrazniej byla kontrolowana przez celnikow, gdyz orginalna koperta byla rozcieta, ponownie sklejona i spakowana w przezroczysty, foliowy woreczek.

Rozerwalam palcami woreczek i koperte i jak maly dzieciak dobralam sie do zawartosci paczuszki :-)

O wlasnie tak wygladaja korale :-)
 Prawda, ze ladne?


Ku mojej radosci, oprocz koralow, byly jeszcze kolczyki!! 
A to juz byla niespodzianka :-)


Tutaj zblizenie na karteczke z liscikiem od Miauki, w ktorej wyjasnia mi z czego zrobione sa korale, czyli z islandzkiej welny, a na wierzchu z hiszpanskiej. Widac tez wyrazniej niespodzianke, czyli kolczyki :-)
Karteczka jest z tradycyjnym islandzkim motywem, panowie nosza sweterki z tradycyjnym islandzkim wzorem :-)


Ten wzor mozna sobie obejrzec na pieknych serwetkach, ktore Miauka dolaczyla do paczuszki. 
To jest wlasnie tradycyjny islandzki motyw, zwany Loppa Peyja.


Szkoda mi tych serwetek uzywac "ot tak sobie". 
Moze bys Miauko jakis przepis na tradycyjna islandzka potrawe podala? 
Bylby powod, zeby zrobic wieczor islandzki :-)


21.10.11

Wiadomosc (prawie) jak z New York Times´a :-))

Napisala o moich mydlach Miauka, florystka, ktora wywialo do Islandii.
Zagladam dzisiaj do mojego bloga i co widze?? Posta Miauki na jej blogu o tytule nawiazujacym do (jak podejrzewam) piosenki wszystkich przedszkolakow! Wiedzialam, ze planuje napisac o mydelkach, ale tak bez ostrzezenia, ze to juz? :-)) 

Zakrztusilam sie poranna kawa i z wypiekami na twarzy kliknelam na jej nowy wpis i co widze? Mydelka, kazde po kolei i z osobna obfotografowane...i sobie mysle: ja je zrobilam, ja? No nie powiedzialabym...naprawde, co to sie porobilo!

Jakie to ciekawe uczucie widziec swoja prace z perspektywy innej osoby. I jakie przyjemne!
Zeby nie przedluzac, powiem: nie dosc, ze dzisiaj piatek, czyli weekendowa laba nadchodzi, to jeszcze taka mila okolicznosc: czuje sie jakby o mnie w NY Times´ie napisano! :-))
Czyli fantastycznie ;-))

Ponizej link do bloga Miauki:
http://ot-tak-sobie.blogspot.com/2011/10/mydo-wszystko-umyje.html

Miauko Droga: takk!
(to mialo byc "dziekuje" po islandzku, mam nadzieje, ze dobrze napisalam:-))
Dobranoc!
<3

17.10.11

Musssujace tartaletki z brazowym cukrem /nie potrafie stac w miejscu, tocze sie jak kamien/

Wpadlam jak sliwka w kompot, a raczej jak kula kapielowa do wanny!

Zaczelo sie niewinnie od pytania kolezanki blogerki, czy potrafie robic rowniez kule do kapieli.
Niedlugi czas pozniej zadzwonila do mnie kolezanka wolajac zaaferowana: "potrzebuje kule do kapieli! Duzo kul! Wiesz, musze wyslac taki karton w jakim Zalando wysyla buty! Moja kolezanka ma urodziny i ona uwielbia kapiele z kulami!"
Podczas tej rozmowy usilowalam sobie wyobrazic jakiej wielkosci sa kartony Zalando :-) Gdyz ja butow przez internet poki co nie zamawialam i nie wiem w jakich kartonach te buty przysylaja. 

Podejmujac wyzwanie mussujaco-kapielowe w kazdej wolnej chwilii pracowalam koncepcyjnie nad kulami. Po fazie kreatywnej, przyszla pora na realizacje.
A jeszcze cos....kula do kapieli to tylko umowne sformulowanie, gdyz poki co zadna z tych "kul" nie ma formy kuli:-)
Ale obiecuje poprawe...kiedys :-) To znaczy zrobic kule w formie kuli...
Ale poki co....tadam!

Trzecia odslona mussujacych umilaczy kapielowych. 
Psssss psssss mussssujemy!!

Wymyslilam sobie cos, co mialo byc smaczne dla oka i karmiace dusze.
W sam raz na jesnienna pogode, rozgrzewajace, ale umiarkowanie... jeszcze nie zimowo-rozgrzewajce.

A mianowicie Tartaletki do kapieli

Tartaletki pachna slodkawo-maslanie, tak jak tartaletki pachnac powinny. Sypnelam do masy tartaletkowej brazowego cukru. Gdy byly juz gotowe poproszylam je spora iloscia tegoz cukru i skarmelizowalam palnikiem, ktorym mam na okolicznosc przygotowywanych deserow typu Creme Brulee.
Utworzyla sie chrupiaca warstewka skaramelizowanego brazowego cukru, jak w prawdziwym deserze...

********************
Tu potrzeba dwoch osob do trzymania za rece i nogi, zeby nie schrupac tej tartaletki, a wrzucic ja do wanny pelnej buzujacej wody :-)
********************
Gdy juz ja wrzucimy do wanny, pozwolimy tartaletce sie rozmussowac i popsssyczec i zanurzymy sie w tej slodkiej kapieli, doswiadzczymy pelnej wartosci tego co zawiera w sobie. Masla kakowego i pelnotlustego mleka, ktore zmiekczy i natlusci to co trzeba :-) 
I pozwoli odetchnac zabieganej duszy w zabieganym swiecie...
Uff :-))) Poczuj to rozprezenie :-)))

Po obejrzeniu zdjec zapraszam na czesc muzyczna ponizej. 
Zycze milej zabawy :-)*





















Poznajcie Petera Fox´a
Berlinczyka, utalentowanego rudzielca. Pojawil sie nagle na niemieckim rynku muzycznym, nagral swietna plyte, zrobil trase koncertowa do ktorej zaprosil genialna grupe nowojorskich bebniarzy. Zebral wszystkie nagrody do zebrania w kraju germanskim i po roku tego calego zamieszania stwierdzil, ze on wcale nie chcial takiego rozglosu i wycofal sie z branzy muzycznej :-) Ja zalapalam sie na jego koncert w Hannowerze i powiem tak, przezycie niesamowite, adrenalina podciagnieta na maksa, zabawa przednia!!

Peter Fox
 Lok auf zwei Beinen
/Ich kann nicht stehen bleiben, ich bin rollender Stein/
/Nie potrafie stac w miejscu, tocze sie jak kamien/


Pomysl i realizacja sesji zdjeciowej SoapBakery

16.10.11

Wspomnienie lata... /bede tracic czas, szukac dobrych gwiazd.../

Wspominam lato... bylo piekne!
Nie to anno domini ´11, tylko poprzednie.
 I nie w Europie, tylko poza nia.
 Wspominam!
I od razu cieplej sie robi i radosniej.


Warto zatrzymywac momenty dobre i wyjatkowe w naszej pamieci komorkowej. 
Wracac do nich, gdy bieg wydarzen za bardzo przyspiesza. I sobie usiasc i poprzypominac...

Przypominam sobie moje pierwsze wrazenia podczas nurkowania... Zanurzylam sie do swiata o ktorym wczesniej nie mialam pojecia. Pod woda cisza, slychac tylko bulgotanie butli z powietrzem....
Plyne, ogladam kolorowe rybki, kazda w swoim rytmie, ksztalcie, lawicami lub indywidualnie, w kolorach WSZYSTKICH.
Przemieszczaja sie w rozne strony. I sie nie przejmuja :-))

Zolwie ogromne, pasa sie trawka morska i podplywaja do gory zaczerpnac powietrza. I znowu na wodne pastwisko :-)) Czy znacie dzwiek nabierania powietrza przez zolwia w morzu czerwonym??
Jest NIESAMOWITY!!

Bedac w stanie niewazkosci, otoczona woda od paznokcia od stop po koncowke wlosa u glowy doswiadczylam

  totalnego 
odlaczenia
wyzerowania sie
 calkowitego relaksu

*************
Podejrzewam, ze bylam w stanie alfa:-))
Chcialam tam zostac, utrzymac ten stan.
Na zawsze!
***************

Moze bylam kiedys syrena?
;-))))))

Jasne! (juz slysze). Dobrze sie czujesz??
Nie wiem! Odpowiem :-)

Ale moze namowie Cie na przypomnienie sobie Twoich cudnych, wyjatkowych chwil? 
Moze zechcesz wlaczyc muzyke ponizej?
Zwolnic?
i zatrzymac czas :-))

Jezeli masz ochote, zapraszam na odslone mojego kolejnego projektu. 
Zabawa mydlem, dzieki ktorej powstaly Mydlane Malinowe Lody. 
Ku wspomnieniu lata. Nie tego anno domini ´11, tylko poprzedniego.
 I nie w Europie, tylko poza nia ;-)))

Voila !




















Ja wysiadam
oraz
Ale jestem
Anna Maria Jopek


Pomysl i realizacja sesji zdjeciowej Malgosia S. & SoapBakery

7.10.11

Rozana kapiel (do pewnych zapachow trzeba dorosnac)


Kapielowe serca i mini babeczki, 
pachnace roza ogrodowa, 
udekorowane paczkiem rozy.

Czyli kontynuuje watek musssujaco-kapielowy
pssssssss ;-))))

Zapach rozany zaczelam swiadomie wybierac i odkrywac od bardzo niedawna. Przez wiele lat przesladowal mnie ciezki zapach olejku rozanego uzywanego przez sasiadke, ktora kazdego ranka schodzila z czwartego pietra i zostawiala na klatce schodowej ciezki zapach, ktory bardzo dlugo utrzymywal sie w pomieszczeniach.

Pozniej byl prezent od mojej babci, ktora z jednej ze swoich podrozy przywiozla mi mini fiolke z olejkiem rozy bulgarskiej. Babcia twierdzila, ze roza, to najpiekniejszy zapach dla kobiety. Tylko, ze ja bylam wtedy jeszcze dzieckiem i dla mnie ten zapach byl okropny. Fiolki nie wypadalo wyrzucic, bo prezent, wiec wyladowala "w blizej nieokreslonym zbiorowisku rzeczy niepotrzebnych" i w koncu nastapil jej koniec, gdyz upadla na ziemie i potlukla sie. Saczac z siebie......olejek rozany!!!
Olejek ten przesladowal mnie jeszcze przez dlugie tygodnie. Tego olejku nie dalo sie tak po prostu zmyc i wywierzyc, on wniknal w aure pomieszczenia i sobie tam zostal. Ku mojej udrece!!

Moge smialo powiedziec, ze do tego zapachu mialam konkretna awersje. Zadne produkty kosmetyczne o tym zapachu nie wchodzily w rachube, omijalam takowe szerokim lukiem.  Pewnego razu, wiele lat po    traumatycznych wydarzeniach rozanych, odwiedzajac jeden z moich ulubionych sklepow z kosmetykami Body Shop, w poszukiwaniu nowej serii kosmetycznej dla siebie, natrafilam na nowe produkty BS o zapachu marokanskiej rozy. Z ciekawoscia otworzylam kilka buteleczek, powachalam, posmarowalam, rozpylilam kilka produktow i dalej przechadzalam sie po sklepiku zastanawiajac sie nad wrazeniami nt. marokanskiej rozy. Tu musze dodac, ze ja mam slabosc do Maroko, po ktorym podrozowalam, wiec teraz sobie mysle, ze po te kosmetyki siegnelam ze wzgledu na ich marokanskosc, nie rozanosc ;-).

W kazdym razie, z duzym zaskoczeniem stwierdzilam, ze zapach ten jest bardzo przyjemny. Delikatny. Cieply. Wprawia mnie w dobry nastroj. Kobiecy, ale jeszcze troche taki dziewczecy. Nie ma nic wspolnego z podlym "klatkowym" zapachem sprzed wielu lat. Oczywiscie kupilam. Cala serie kosmetykow z marokanska roza. Pozniej jeszcze powtorzylam zakupy, dokupujac zel pod prysznic i maslo do ciala. 

W ten sposob zdecydowalam sie na eksperymenty wlasne z kosmetykami mojej produkcji w duecie z zapachem rozanym. Stwierdzilam, ze warto zaprzyjaznic sie z roza. Teraz mysle, ze do zapachu trzeba dorosnac. I ze to co nam sie nie podoba, nie jest ostateczne. 

Tak wiec zaczely sie proby z olejkiem rozanym w mydle i kulach do kapieli. Zauwazylam, ze bardzo ciezko jest dozowac ten olejek w kosmetykach. Jest na tyle intensywny, ze czasami jedna kropla, to juz za duzo. Oczywiscie biorac pod uwage, ze ja robie kosmetyki w malych, swiezych ilosciach. Ponadto prawdziwy olejek rozany jest oblednie drogi. Zdecydowalam sie na wyprobowanie olejku zapachowego przeznaczonego do kosmetykow. I chociaz moje poszukiwania sie nie zakonczyly, jestem zadowolona z tej kompozycji zapachowej, ktora prezentuje aktualnie: Roza ogrodowa.

Zapach rozy ogrodowej jest przyjemny. Dozowany w umiejetny sposob dziala relaksujaco.
Rozleniwiajaco wrecz. Dystansuje od rzeczy zewnetrznych. 
To moje asocjacje :-)

Tym razem zdecydowalam sie na dwa warianty kul kapielowych o tym samym zapachu: zrobilam serca i mini babeczki. 
Rozane Serca sa duze, waza ponad 130 gramm. Kapiel z takim serduchem to kapiel luksusowa, skladnikow jest duzo, ktore intensywnie dzialaja. Maslo kakaowe i mleko w proszku natluszczaja, odzywiaja i zmiekczaja skore. 

Babeczki sa mini. Male. Filuterne. Jedna wazy ok. 30-35 gramm. Dlatego tez polecam wrzucac po dwie babeczki. Kapiel z nieco mniejsza iloscia skladnikow, natomiast dzialanie jest odczuwalne, zapach rozy ogrodowej unosi sie nad wanna, wychodzac z kapieli jestesmy automatycznie nakremowane.

**********************
Babciu, mam nadzieje, ze patrzysz z gory i sie radujesz, ze polubilam wreszcie zapach rozy :-)
Do pewnych zapachow trzeba dorosnac!
**********************

Przedstawiam te cacuszka, zycze milego ogladania w tle muzyki :-)















Mads Langer
You´re Not Alone


Projekt i realizacja sesji fotograficznej SoapBakery