28.12.11

Weryfikacja swiat oraz snieg do poogladania :-)

Ja zaraz od inwentaryzacji przechodze do weryfikacji swiat :-) Niestety samych zyczen nie udalo mi sie zlozyc, gdyz w piatek internet oszalal. Chyba wszyscy sie zalogowli na raz, w kazdym razie dla mnie miejsca zabraklo w swiecie wirtualnym.
A pozniej to juz wyjechalam i swietowalam.

Chcialam zamiescic TA kolede, ale jak widac nie mialam. Moze w przyszlym roku :-)

Wracajac do tematu dzisiejszego wpisu... odkad wyemigrowalam z Polski, moj poglad na swieta Bozego Narodzenia podlegl weryfikacji. A swiadoma nie bylam tego co nastapi, oj nie. Weryfikacja byla nieunikniona, tylko nikt mi wczesniej nie powiedzial (!) No coz, potwierdza sie kolejny raz teza, iz "mapa NIE jest rzeczywistoscia".

Kto by pomyslal, ze przydazy sie to wlasnie mnie, osobie, ktora eksperymentowala jako nastolatka, inieresowala sie buddyzmem, hinduizmem, byla przez 5 lat ortodoksyjna wegetarianka, chodzila na obiady do "krysznowcow", wplatala sie kiedys (nieswiadomie) w na szczescie krotko trwajacy epizod sekciarski... Czyli jednym slowem mlodziez byla ze mnie dosc otwarta na inne i nowe. 
Wlasciwie powinnam sobie zdawac sprawe z roznic kulturowych, ale wychowana w polskiej tradycji jakos tak wyemigrowalam w przekonaniu, ze "nasze" to jedyne co sluszne :-)

Jak bardzo sie ciesze, ze moje przekonanie ulotnilo sie i nabralam tolerancji dla roznych tradycji lub nawet ich braku :-) Taka roznorodnosc wydaje mi sie bardzo interesujaca, kazdego roku przybywa mi coraz to wiecej nowych wrazen i mimo chwilowego oslupienia zaraz pojawia sie na moim obliczu usmiech. No prosze! Kolejny kwiatek do bukietu roznorodnosci homo sapiens. Uwielbiam to!

Ale do rzeczy, otoz swieta Bozego Narodzenia pod moja aktualna szerokoscia geograficzna (ale nie tylko oczywiscie) obchodzone sa roznie, czasami nie sa obchodzone wcale! Na przyklad taka moja kolezanka z pracy to sobie pojechala do Berlina z rodzina, bynajmniej nie ogladac jakies wyjatkowe szopki w stolicy panstwa, tylko tak sobie o do Berlina! I nocowali w Etap Hotel, bo najtaniej (zdaje sobie sprawe, ze nie ma to za bardzo zwiazku z tematem:-) A prezenty to sobie beda wreczali w gronie rodzinnym w Sylwestra. Co roku odpowiada metoda zdartej plyty na pytania tych mniej inteligentnych kolegow z pracy: "w jakim kolorze w tym roku bedziesz miala choinke"? "Nie bede miala choinki, jestem muzulmanka"! Ja w ramach wsparcia, ale i zgodnie z prawda dodalam w tym roku swoje trzy grosze: "ja co prawda muzumanka nie jestem, ale choinki tez miec nie bede".

Obligatoryjny karp na wigilie jak myslalam do kilku lat wstecz jest li i tylko naszym polskim zwyczajem. Owszem spotkalam sie tutaj z dwoma osobami u ktorych karp jest przyrzadzany, tylko ze gotowany w warzywach i wywarze z wody i octu. Osoby te zapewniaja, ze karp przyrzadzony w taki sposob jest ich tradycja rodzinna i smakuje wybornie.

W tutejsza wigilie jada sie indyka lub kaczke, tudziez kielbaski z salatka kartoflana. Zreszta to tylko bardzo skromny wybor tego co sie w wigilie jada, ale o tych trzech wariantach slyszalam najczesciej i uznalam za symptomatyczne. Co do tych kielbasek, to powieka mego oka nieco drga, bo ja takowe rzeczy to raczej sobie z grilowaniem letnim kojarze. Trudno mi zrozumiec, ale poki ja nie musze jesc tego w wigile wszystko gra :-)

A my w tym roku mielismy pstraga (przodkowie mam nadzieje wybacza braku karpia ;-).
Pyszny byl!
Ale to jeszcze nic, wloski maz mojej osobistej kolezanki z okolicy uparl sie w zeszlym roku na przyrzadzenie scampi na wigilie :-) Ja pamietam ze mialy byc z makaronem, kolezanka twierdzi, ze nie. Zdaje sie, ze wyparla ten fakt ze swojej (w Polsce uksztaltowanej) swiadomosci;-)

Kolejna kolezanka spedzala w tym roku wigilie z tesciowa, ktora od lat przyrzadza noge z krolika na ten wyjatkowy wieczor. Poniewaz kolezanka powiedziala, ze kategorycznie miesa jesc nie bedzie w tym dniu, padla propozycja podania wedzonej makreli z salatka kartoflana :-) Ehm, uhm....Jestem ciekawa jej wrazen :-)
I laczylam sie w bolu :-)

Ciekawym sposobem obchodzenia wigili jest "przedswietowanie", czyli obchodzenie wigilii np. tydzien przed jej orginalna data. Nie slyszalam, zeby ktos w Polsce swietowal swieta przed swietami. Ale widac jak sie jest elastycznym, mozna wszystko :-)

Lamanie oplatkiem jest typowo polska tradycja, co potwierdzil (polski) ksiadz podczas tegorocznej pasterki, ktora notabene odbyla sie o godzinie 18stej, gdyz ksiadz mial jeszcze do "obskoczenia" inne pasterki w kilku miastach:-)
Natomiast oplatki wykorzystuje sie (oczywiscie nie te poswiecone, tylko nabyte w delikatesach, 99 centow za 70 sztuk) do przepysznych norynberskich pierniczkow, ktore w tym roku po raz pierwszy popelnilam. 

Nie wiem na ile to co powyzej napisalam jest odkrywcze, wiem natomiast, ze jest wielu, ktorzy krytykuja innosc tradycji lub ich brak.  A na to z kolei to ja mam malo tolerancji :-)


A na zakonczenie zorganizowalam
 troche sniegu:-)
Seal
This Could Be Heaven

4 komentarze:

  1. Będąc nastolatką też obskakiwałam wszystkie możliwe ugrupowania religijno-filozoficzne. To bardzo poszerza horyzonty, jeśli człowiek nie jest podatny na wpływ innych ludzi. Ja nie jestem podatna, więc nic mnie nie przechwyciło. Za to pozbyłam się złudzeń co do "jedynej słusznej" wiary katolickiej.
    Mimo tolerancji, co do sposobu spędzania świąt, załamałabym się lekko nad wędzoną makrelą w wigilię. Karpia nie znoszę i mam trochę gdzieś taką tradycję, bo to żadna tradycja. Przed wojną moi dziadkowie, a na pewno pradziadkowie na wsi karpia w życiu nie widzieli. Ja podałam dzikiego łososia norweskiego. Rozkosz :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny wpis!

    Seal juz mam na pendrivie,ale maz mi ściagnął jakies zupełnie inne utwory niz ja sobie wyszukałam na youtube,wiec musze jeszcze te skopiowac;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Karpia nigdy na mojej wigili nie bylo, bo nie znosze tej ryby jak zarazy:)) Przepraszam wszystkich tych co akurat lubia, ale nie mam zamiaru udawac, ze lubie skoro tak nie jest. Tak samo nigdy w zyciu nie bylo w moim rodzinnym domu tradycji pierogow na wigilie. Moze dlatego, ze ojciec twierdzil, ze pierogi to on moze z biedy jesc codziennie a skoro wigilia jest swietem to bardzo sobie zyczy jedzenie swiateczne;) Mialam juz wigilie na ktorej glownym daniem byla paella z ryb i owocow morza i bylo super. W ostatnia wigilie mielismy krewetki z sosem koktajlowym, jeden rodzaj sledzi w oleju, barszczyk z uszkami i lososia jako danie glowne. Na tym koniec i nareszcie nie bylismy przejedzeni, chorzy i cierpiacy w BN. Mialam tez juz swieta bez choinki, bo mi sie po prostu nie chcialo jej ubierac, a zmuszac sie nie lubie wiec nie bylo choinki. Jesli chodzi o ruchome swieta, to tez nie mam problemu, juz przesunelam Thanksgiving z czwartku na sobote, bo tak mi wygodniej. Uwazam wrecz, ze te wszystkie daty sa mocno umowne, a wiec mozna je sobie spokojnie przesuwac w zaleznosci od wlasnych potrzeb. Od dwoch lat nie robimy sobie prezentow swiatecznych i tez jest dobrze. A kto powiedzial, ze ja musze jak inni? :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Riannon, dziekuje Ci bardzo za piekne zyczenia! Jestem po konsultacji z kolezanka w sprawi makreli. Jak powiedziala "weszlo" :-)

    Dora, tez nie znalam tego kawalka.

    Stardust: oczywiscie, ze nie musimy ja inni. Ja w zeslym roku zrobilam eleganckiego grilla w Wielkanoc. Byla tak piekna pogoda, ze wszyscy chcieli siedziec non stop na dworze. Wiec przenieslismy sie z gotowaniem i konsumpcja na taras!

    OdpowiedzUsuń