17.10.11

Musssujace tartaletki z brazowym cukrem /nie potrafie stac w miejscu, tocze sie jak kamien/

Wpadlam jak sliwka w kompot, a raczej jak kula kapielowa do wanny!

Zaczelo sie niewinnie od pytania kolezanki blogerki, czy potrafie robic rowniez kule do kapieli.
Niedlugi czas pozniej zadzwonila do mnie kolezanka wolajac zaaferowana: "potrzebuje kule do kapieli! Duzo kul! Wiesz, musze wyslac taki karton w jakim Zalando wysyla buty! Moja kolezanka ma urodziny i ona uwielbia kapiele z kulami!"
Podczas tej rozmowy usilowalam sobie wyobrazic jakiej wielkosci sa kartony Zalando :-) Gdyz ja butow przez internet poki co nie zamawialam i nie wiem w jakich kartonach te buty przysylaja. 

Podejmujac wyzwanie mussujaco-kapielowe w kazdej wolnej chwilii pracowalam koncepcyjnie nad kulami. Po fazie kreatywnej, przyszla pora na realizacje.
A jeszcze cos....kula do kapieli to tylko umowne sformulowanie, gdyz poki co zadna z tych "kul" nie ma formy kuli:-)
Ale obiecuje poprawe...kiedys :-) To znaczy zrobic kule w formie kuli...
Ale poki co....tadam!

Trzecia odslona mussujacych umilaczy kapielowych. 
Psssss psssss mussssujemy!!

Wymyslilam sobie cos, co mialo byc smaczne dla oka i karmiace dusze.
W sam raz na jesnienna pogode, rozgrzewajace, ale umiarkowanie... jeszcze nie zimowo-rozgrzewajce.

A mianowicie Tartaletki do kapieli

Tartaletki pachna slodkawo-maslanie, tak jak tartaletki pachnac powinny. Sypnelam do masy tartaletkowej brazowego cukru. Gdy byly juz gotowe poproszylam je spora iloscia tegoz cukru i skarmelizowalam palnikiem, ktorym mam na okolicznosc przygotowywanych deserow typu Creme Brulee.
Utworzyla sie chrupiaca warstewka skaramelizowanego brazowego cukru, jak w prawdziwym deserze...

********************
Tu potrzeba dwoch osob do trzymania za rece i nogi, zeby nie schrupac tej tartaletki, a wrzucic ja do wanny pelnej buzujacej wody :-)
********************
Gdy juz ja wrzucimy do wanny, pozwolimy tartaletce sie rozmussowac i popsssyczec i zanurzymy sie w tej slodkiej kapieli, doswiadzczymy pelnej wartosci tego co zawiera w sobie. Masla kakowego i pelnotlustego mleka, ktore zmiekczy i natlusci to co trzeba :-) 
I pozwoli odetchnac zabieganej duszy w zabieganym swiecie...
Uff :-))) Poczuj to rozprezenie :-)))

Po obejrzeniu zdjec zapraszam na czesc muzyczna ponizej. 
Zycze milej zabawy :-)*





















Poznajcie Petera Fox´a
Berlinczyka, utalentowanego rudzielca. Pojawil sie nagle na niemieckim rynku muzycznym, nagral swietna plyte, zrobil trase koncertowa do ktorej zaprosil genialna grupe nowojorskich bebniarzy. Zebral wszystkie nagrody do zebrania w kraju germanskim i po roku tego calego zamieszania stwierdzil, ze on wcale nie chcial takiego rozglosu i wycofal sie z branzy muzycznej :-) Ja zalapalam sie na jego koncert w Hannowerze i powiem tak, przezycie niesamowite, adrenalina podciagnieta na maksa, zabawa przednia!!

Peter Fox
 Lok auf zwei Beinen
/Ich kann nicht stehen bleiben, ich bin rollender Stein/
/Nie potrafie stac w miejscu, tocze sie jak kamien/


Pomysl i realizacja sesji zdjeciowej SoapBakery

4 komentarze:

  1. Jeju, ależ one apetycznie wyglądają :)
    Magda, moze przyda Ci się taka podpowiedź, jak ja robię desery w kształcie kuli- może i mydło też tak da się zrobić.

    Możesz kupić lody trufflo ( albo jakaś taka podobna nazwa- w każdym razie w Polsce są w wielu marketach sieciowych) i ona mają wieczko w kształcie półkuli. Tylko że dość duże by te kule wyszły. Nie wiem, jaką ma konsystencję to mydło, w momencie jego formowania, ale podejrzewam, że jest dość plastyczne. I że da się je jakoś złączyć po zastygnięciu.
    A nawet jeśli nie da się, to można te kule przekłuć- np jakimś fajnym patyczkiem.

    A teraz, jak to pisałam, to mi przyszło do głowy, że możesz kupić plastikową piłeczkę i ją przeciąć nożem na równe półkule. Jak sądzę takie piłeczki są w różnych rozmiarach.

    A moze- gdyby ten musujący cud był lejący- to można by było zrobić dziurkę lub dwie, jak w wydmuszce, wlać mydło poczekać aż zastygnie a potem piłeczkę przeciąć. One grosze kosztują. Dosłownie grosze. To takie piłeczki, jak dzieci mają na placach zabaw- taplają się w takich piłeczkach.

    Tak czy siak- cudne te tartaletki :)

    Ps Już się linkuje Twój blog :)

    A teraz jak

    OdpowiedzUsuń
  2. Magda co za opis!

    Kurde a wiesz, że ja nigdy takiej musującej kuli nie używałam?

    OdpowiedzUsuń
  3. agik, Ty wiesz, ze jestes poniekad matka chrzestna tych kul:-) Jestes kochana, dziekuje Ci za pomocne wskazowki. Ja nie mialabym problemu zrobic kuli, mam dopowiednie formy, tylko, ze poki co realizuje moje pomysly na kule, co nie sa w klsztalcie kul:-)Ale widze, ze gdybym miala jakies problemy techniczne w przyszlosci moge liczyc na Twoje innowacyjne pomysly:-)))

    OdpowiedzUsuń